Koniec filmu całkowicie zepsuł odbiór całości. Jak można było przerysować to wszystko i pokazać takiego pasozyta z dobrej strony? Zero wsparcia dla niej po tym, co dla niego poświęciła. Żal, żal, bo końcówka całkowicie zniesmaczula mi odbiór filmu.
Zauważyłem, że końcówka w porównaniu do całości filmu była wręcz przerysowana, aż kłuła w oczy groteską i po prostu nie pasowała. Moja interpretacja jest taka, że wszystko to co widzieliśmy od momentu sceny w łodzi to były obrazy jakie widziała główna bohaterka w swoim chorym umyśle. W tym momencie kompletnie zatraciła poczucie rzeczywistości i dlatego my oglądaliśmy to tak jakby jej oczami, a tak naprawdę nadal siedziała w domu podczas, gdy pilnowała jej rodzina.
Typowe myślenie kobiet XDDD Gościu zapier***@ł przez kilkanaście lat, tak samo jak ona, ale on ją kochał, a ona go wyj3bała na samym końcu. I mnie się końcówka podobała bardzo, bo pokazuje, jak zazdrosne kuhwy same sobie psują życie.
Z jednej strony "pasożyt", a z drugiej człowiek, który ma swoje marzenie i całe życie może poświęcić, by je zrealizować.
Ładne życie :-| ..tylko czyje...(?)
A tak poważniej,świetny balans w tym filmie :-)
Dokładnie. Nikt w tym filmie nie jest dobry lub zły. Robert był marzycielem który dążył do celu, po rozwodzie dał byłej zonie pieniądze i za wszystko przeprosił - ale jednocześnie nieodpowiedzialny, wieczny chłopiec, żerujący na kobiecie (wierze że nie zdradził jej nigdy oprócz tego razu gdy byli młodzi). Melinda była wspierająca i pomocna, poświęciła wszystko, z drugiej strony to głupia, zazdrosna baba która nie umiała pogodzić się z tym że coś się skończyło (borderline nie działa w taki sposób że ktoś chce kogoś zamordować :D )
końcówka natomiast żenująca... Cały film był fajnie wręcz psychologiczny, bardzo życiowy, prawdziwy, a finał jak z jakiegoś dennego thrillerka telewizyjnego.